Odszedł Mistrz. Dobry Człowiek... Drukuj

 

Śmierć dra n. med. Jerzego Pieniążka to ogromna strata dla świata medycyny, nauki, ale przede wszystkim dla pacjentów. Tych, którym uratował życie i tych, których uwolnił od cierpienia i bólu. Będą go długo wspominać. Podobnie jak wszyscy, którzy mieli okazję z nim pracować czy uczyć się od niego.

 

 

Przez wiele lat był zaangażowany w prace badawcze, miał w dorobku wiele prac naukowych opublikowanych w Polsce oraz poza granicami naszego kraju. Przyczynił się do popularyzacji i rozwoju innowacyjnych metod leczenia, m.in. był współtwórcą systemów stabilizacyjnych kręgosłupa.

 

Zapytany przez jedną z dziennikarek o ulubione miejsce w Bytomiu, odpowiedział: „Szpital”. To miejsce było jego drugim domem. Przepracował w nim 50 lat. Znał tu każdy kąt i - jako jedyny - doskonale potrafił opowiadać o historii tego wybudowanego na początku ubiegłego stulecia gmachu. Oddany pacjentom, pracował do ostatnich dni.

Dużą wagę przykładał do przekazywania wiedzy młodszym kolegom. Mawiał: „To jest moja nieśmiertelność”. Cieszył się z sukcesów swoich asystentów, dużą wagę przykładał do ich szkoleń, wysyłał na zagraniczne staże. Był ich Nauczycielem i Mistrzem.

Człowiek z niezwykłym poczuciem humoru. Dusza towarzystwa. Uwielbiał opowiadać historie, dowcipami sypał z rękawa. Z każdym potrafił nawiązać kontakt, bez względu na wiek i wykształcenie. Wspaniały mówca. Jego wykłady cieszyły się niezwykłym zainteresowaniem. Przyciągał uwagę słuchaczy wiedzą przeplataną żartem.

Kochał media. Zawsze znajdował czas dla dziennikarzy, odsłaniał przed nimi tajniki sal operacyjnych, cierpliwie i ze zrozumieniem tłumaczył zawiłości ludzkiego organizmu, zwłaszcza kręgosłupa i mózgu.

Jego pasją była motoryzacja. Regularnie oglądał wyścigi Formuły 1, a laikom opowiadał o fenomenie tej dyscypliny sportu, zwłaszcza o wpływie światowej klasy neurochirurga, profesora Sida Watkinsa na bezpieczeństwo kierowców.

Choć urodził się w Gnieźnie, jego ukochanym miastem był Bytom. Dobro miasta zawsze leżało mu na sercu. Był dumny z tytułu Honorowego Obywatela Miasta Bytomia, który Rada Miejska przyznała mu w 2014 roku.

Odpoczywał w swoim domu w Beskidach. Lubił Górali, szanował ich tradycje i zwyczaje, znajdował z nimi wspólny język.

 

Zmarł 25 marca 2022 roku, na miesiąc przed swoimi 76. urodzinami.